Mielim kiedyś kopalniom co była jak bajka
Kryształowe kómnaty błyszczały kolorami
Ważniejszo była Wieliczka
Naszom winc trza było zaloć, zatopić
Jusz tylko wef wspómniniach
Stanie nom przed ślipiami
Szlocho pod zimiom Skarbek
Nie widzonc żodnygo górnika
Nom tylko górniczo orkiestra została
I choć pinknie przygrywo
Nijak nom sie radować
Smucim sie winc
Jak po ubitym mynżu wdowa.
Czekom i marze o podzimnych korytarzach
O kolorach jak z palety wielkigo malorza
O kómorze gdzie kóncerty były wspaniałe
I inny co zawstydzała każdom teatralnom sale
W pomarańczowy kaplicy swe modły wznosze
O naszy kopalni nie zapómni Boże.
Jednym z cudów tego świata była
ze smutku nie chce mi sie nawet godać
Jedna szybko mysl ji życie skóńczyła
Zalono, zasypano cimnom kotare zacióngła
W każdy kómorze, w każdym korytorzu
Teroz ni możymy ji odwidzić
Nawet na cmyntorzu
Teatralno kómora i muzyczne echo umarło
Próżno nasłuchuje choć cichygo oddechu
Pod zimiom życie zamarło.
ze smutku nie chce mi sie nawet godać
Jedna szybko mysl ji życie skóńczyła
Zalono, zasypano cimnom kotare zacióngła
W każdy kómorze, w każdym korytorzu
Teroz ni możymy ji odwidzić
Nawet na cmyntorzu
Teatralno kómora i muzyczne echo umarło
Próżno nasłuchuje choć cichygo oddechu
Pod zimiom życie zamarło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za opinie! Zachęcam do zapoznania się z pozostałą zawartością strony oraz dyskusji na poruszane tematy. Zapraszam ponownie!