W cieniu wieży kołodziejewskiego kościoła
pochylam się nad mogiłą rodziców
stawiam im kwiaty
rozmawiam z nimi
przy blasku zniczy płomyków
wspominam dawne szczęśliwe chwile
choć wiedli trudne wiejskie życie
troską i miłością
potrafili obdarzać znajomych i bliskich
mimo upływu lat tęsknię...
moje łzy jak zawsze
kapią na zimną płytę
skrywającą dwa wielkie gorące serca
czuję się jak w domu
w zimowy wieczór przy ognikach z kaflowego pieca
zapach pieczonych jabłek roztacza się dookoła
tata czyta gazetę
a my z mamą podróżujemy po mapach świata.
Miłość silniejsza jest niż śmierć
silniejsza niż rozdzielenie
wśród kwiatów i płomyków zniczy
jestem z wami
kocham
czuję ciepło waszej miłości
znowu kiedyś będziemy razem
gdy czas się wypełni...
Chryzantemy złociste
one były najpiękniejsze
niegdyś zdobiły królewskie komnaty
pałace, salony, koncertowe sale
potem trafiły na cmentarze
stawialiśmy je na grobach najbliższych
w listopadowe święto zmarłych
krążę przy mogiłach
poszukując podobnych jak w szklarniach taty
teraz już takich nie ma
on był mistrzem niedoścignionym
w kwiatowe tematy.....
Kronikarzu!
OdpowiedzUsuńZostanie ślad brawo 👏