Znając wspomnienia wielu więźniów, którzy przeszli przez ten obóz nie mamy wątpliwości to był po prostu obóz koncentracyjny nie ustępujący pod względem okrucieństwa innym znanym hitlerowskim miejscom kaźni.
To skromny obelisk upamiętniający istnienie w Inowrocławiu tego straszliwego hitlerowskiego obozu.
Auschwitz, Brzezinka, Majdanek
Znamy te widoki z kronik, fotografii
Muzealnych wspomnień
Zwiedzaliśmy te miejsca
Tego nie da się zapomnieć
Inowrocław też miał swój obóz
Nazwany przejściowym lub obozem pracy
W rzeczywistości koncentracyjnym
zwać się powinien
Ciężkie tortury i śmierć niósł ludziom
Każdy kto tu trafił był winien
Kobiet i dzieci też nie brakowało
Dla politycznych nie było litości
Wiele serc to miejsce zabrało
We łzach i w bólu
W cierpieniach odchodzili
Skromny obelisk po sobie zostawili
Przypomina on dzisiaj oprawców
Tortury, obozowe choroby
Daje szansę na refleksje, modlitwę
Za wszystkie osoby które tu cierpiały
Miejsce na kwiaty i pamięci płomyk mały.
Staraniem Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i liceum im. Jana Kasprowicza
Z funduszy Urzędu Miejskiego w Inowrocławiu wydano małą pozycję przypominającą ten przerażający fragment naszej historii.Książeczka jest oparta głównie na wspomnieniach więźniów tego obozu.
Treść mojego postu jest oparta na wspomnieniach przekazanych w tej pozycji.
Dekretem Hitlera już 25X 1939 roku zniesiony został zarząd wojskowy na obszarze Wielkopolski, władzę przejęła administracja cywilna.Szybko postępował proces przekształcania ziem okupowanych w jeden twór podporządkowany aparatowi SS.W Poznaniu utworzono okręgowy urząd Gestapo, któremu podporządkowano placówki terenowe w rejencjach: łódzkiej i inowrocławskiej.
Natychmiast też Niemcy przystąpili do walki z polskością zarówno w sferze społeczno-politycznej jak i kulturalnej.
Placówka Gestapo w Inowrocławiu w pierwszych miesiącach okupacji dysponowała tylko jednym obozem karno-izolacyjnym w Szczeglinie k.Mogilna.Był to obóz prowizoryczny- niedoskonały pod względem zarządzania i nadzoru.
W połowie 1940 roku Gestapo wytypowało teren pod nowy obóz, w samym Inowrocławiu przy Immellmannstrasse 2 ( obecnie ul. Okrężek).
Była to działka o powierzchni ok. 13000 m kw. przeznaczona wcześniej na cele rolnicze i należąca do Wiktorii Kowalskiej.W ramach wstępnych prac przygotowawczych sprowadzona specjalnie grupa Żydów oczyściła plac o wymiarach 100x90 m i zniwelowała teren.Wymagało to przemieszczenia znacznych mas ziemi, wybrukowano ponadto ponad 200 m bieżących drogi dojazdowej do głównej bramy obozowej.
Budowę właściwego obozu rozpoczęto 2 lub 3 sierpnia 1940 roku.
Główny ciężar prac budowlanych spoczywał na więźniarskiej sile roboczej.Dowożeni ze Szczeglina więźniowie polityczni wykonali wiele metrów bieżących wykopów pod fundamentu ogrodzenia i baraków mieszkalnych dla przyszłej załogi wartowniczej i więźniów.
W dwóch narożnikach placu pd-wsch i pł-zach ustawiono drewniane wieże wartownicze o wysokości ponad 6 m.Plac apelowy pozostawiono bez utwardzenia.Nad betonowym ogrodzeniem zamontowano pas drutu kolczastego, zainstalowano stałe oświetlenie placu apelowego oraz ruchome oświetlenie(szperacze) na wieżach strażniczych.Więźniowie przetrzymywani byli w drewnianych barakach mieszkalnych, osobnych dla kobiet i mężczyzn.Baraki były podzielone na kilka sal tzw. "sztub", w których okna zabezpieczone były na stałe drutem kolczastym.
W baraku męskim była wspólna umywalnia i krany tylko z zimną wodą oraz 6 sztub mieszkalnych.
W baraku żeńskim były 3 sale oraz karcer( w nim 6 cel bez okien o powierzchni 4 metrów kw.}.
Zdarzały się przypadki umieszczania w celach karceru po kilka osób jednocześnie, trudno to sobie nawet wyobrazić.
Bezpośredni nadzór nad uwięzionymi sprawowało jednocześnie kilkunastu esesmanów- tak zwanych wachmanów("panów życia i śmierci" ).Byli to między innymi: Aschner, Belda( vel Bold), Walther Boetscher, Frank, Gatzke, Ludolf ( vel Erwin) Herzke, Adalbert Joppek, Kapel, Kluge, Kosttucha, Anna Mueller( zapamiętana z pejczem, znana z wielkiego okrucieństwa), Rakowski, Schmallenberg, Schneider, Schultz, Stube, Szudrowicz, Schwanke, Willi Tetzlaf, Hans Vorndran i Zacharian. Członkowie obozowej załogi wywodzili się w zdecydowanej większości z miejscowego Selbtschutzu, organizacji paramilitarnej, która do końca października 1939 roku wymordowała ponad 20 tysięcy Polaków, zamieszkujących powiaty: inowrocławski, aleksandrowski i żniński.
Podlegali oni bezpośrednio Lagerfuhrurowi( komendantowi obozu).
Funkcje te pełnili:
-Walter Tenstandt Sierpień 1940- luty 1941
-Kampe marzec 1941- wrzesień 1943
- Alfred Hugo Dietze październik 1943- styczeń 1944
- Willi Schmelter luty 1944- listopad 1944
-Zellmer grudzień 1944- wrzesień 1945
Być może jeszcze Kurt Schmidt haupsturmfuhrer SS, najwyższy stopniem ( kapitan) w obozie.
Na apelach odczytywane były nazwiska osób kierowanych danego dnia do pracy poza obozem, praca należała do obowiązków uwięzionego.Pracowali oni między innymi: na kolei, przy rozładunku, w sąsiadującym z obozem ogrodnictwie,w uzdrowisku, w koszarach.Część pozostawała w obozie, w tym więźniowie polityczni i tu pracowali jako: stolarze, szewcy, kowale i krawcy w obozowych warsztatach. kobiety pracowały jako szwaczki oraz w kuchni.
Podobnie jak w innych obozach, tak też na Błoniach byli tak zwani "więźniowie funkcyjni" pełniący stałe obozowe funkcje.Byli to : fryzjerzy, porządkowi i pisarze.
Podobnie jak i w innych obozach wyżywienie na Błoniach nie było ani wartościowe , ani odżywcze.
Mimo ciężkiej pracy uwięzieni otrzymywali tylko 3 posiłki:
-Śniadanie: kromka suchego chleba i czarna gorzka kawa
-Obiad: zupa z odpadów jarzynowych, obierzyn ziemniaczanych lub odpadów z grochu
-Kolacja: kromka chleba, czasem z kapniętą na nią słodką melasą i czarna kawa.
Obóz na Błoniu był filią hitlerowskiego obozu zagłady w Stutthofie i podlegał bezpośrednio inowrocławskiemu Gestapo.
Sale dla więźniów "sztuby"to pomieszczenia barakowe z gęsto ustawianymi trzy lub czteropiętrowymi pryczami.Różnice między poziomami prycz były tak niewielkie że więźniom ciężko było się wcisnąć na swoją pryczę, brakowało powietrza. W okresach przepełnienia więźniowie leżeli po dwóch, trzech na pryczy i dodatkowo na podłodze.Do 1944 roku baraki nie były ogrzewane, nie przydzielano też kocy.
Warunki sanitarne były katastrofalne, trudno było utrzymać jako taką czystość.
Wystarczy podać przykład że tzw. "kible' rozstawiane na noc po każdej sali, następnego dnia służyły do roznoszenia kawy.
Szerzyły się choroby i epidemie: czerwonki, tyfusu,gruźlicy, szkarlatyny, grypy.
Powszechne były: wszawica, świerzb,zapluskwienie i masowe biegunki.
W takich warunkach bytowania trudno było tego uniknąć.Brakowało jakiejkolwiek opieki medycznej, nie było też żadnych leków.Izba chorych różniła się od pozostałych sal tylko tym że znajdowały się w niej sienniki ze słomą i koce.Warunki poprawiły się dopiero w 1944 roku, wspomina się o wydawanych kocach i ustawieniu w "sztubach" kurierków( blaszane piecyki, którymi opalano baraki).Do izby chorych skierowano wówczas Teodora Klimkiewicza, byłego pracownika Szpitala Miejskiego w Inowrocławiu, który zdołał uzyskać trochę podstawowych leków i środków opatrunkowych.
Błotnisty plac apelowy służył do całodobowej musztry i "ćwiczeń fizycznych". Niekończące się "padnij i powstań" w błotnistej mazi, spacery lub biegi z kamieniami lub betonowymi płytami pod pachą, skoki w przysiadzie tzw. "żabki", wnoszenie biegiem po schodach akumulatorów na wieżyczki wartownicze i szereg podobnych wymyślanych przez "kreatywnych" SS-manów ćwiczeń.
Na placu apelowym dochodziło wielokrotnie każdego dnia do szykanowania i torturowania uwięzionych np. kara słońca- czyli stanie cały dzień z twarzą zwróconą do słońca, przy czym więzień nie dostawał ani picia, ani jedzenia, rzucanie w więźnia 5 kg kulą lub kamieniem i zmuszanie go do odrzucania tak długo aż padł pod nogami oprawcy, namawianie do ucieczki oferując chęć pomocy i potem bezkarne strzelanie do niedoszłych zbiegów było jedną z ulubionych "zabaw" hitlerowców.
Szczucie więźniów specjalnie tresowanymi do kąsania wilczurami sprawiało oprawcom wielką przyjemność, natomiast więźniowie drżeli ze strachu na ich widok.
Więźniami byli głównie Polacy, chociaż wśród więźniów znajdowali się Żydzi, Cyganie, Rosjanie, Amerykanie, Anglicy, Francuzi,Niemcy i Kanadyjczycy.Najliczniejszą grupę stanowili więźniowie polityczni związani z podziemnymi organizacjami takimi jak: Kujawski Związek Polityczno- Literacki we Włocławku, ZWZ-AK, Wywiadowcza PZP "Wybrzeże", NOW podokręg "RUINA", Polska Armia Powstańcza( rejon Inowrocław), Polski Związek Powstańczy, Wojskowa Służba Kobiet, Szare Szeregi, do więźniów politycznych zaliczano także duchownych oraz Polaków których Gestapo nie wiązało z żadną organizacją polityczno- wojskową ale podejrzewało o taką działalność m.in. działaczy harcerstwa, kolejarzy itp.
Wyścigi żabką po błotnistym apelowym placu
Spacer z kamieniami pod pachą
Nogi jak z waty, kapiący pot
Ciemność przed oczami
Praca była wybawieniem
Padnij, powstań w błotnistej mazi
Każda minuta jest cierpieniem
Wieszanie na haku z ciężarem na plecach
Zdrowaśki na różańcowych paciorkach
Z chleba szeptane
Błaganie o litość lub śmierć
Ulżyj mi trochę Panie
Amen.
Terror w obozie był częścią dnia codziennego.Na placu umieszczono szubienicę.Egzekucje, strzały znienacka do uwięzionych, topienie w kloaczych dziurach, szczucie na śmierć psami, zmuszanie do pracy ponad siły, apele na mrozie z polewaniem więźniów zimną wodą, bicie pejczem,mordercza musztra i gimnastyka, masowe pobicia i zabójstwa to "normalne" obrazy obozu na Błoniu.
Barak przy baraku
Na piętrowych pryczach ściśnięte ciała
Druty kolczaste i błotnisty plac apelowy
SS-esowska horda litości nie miała
Tortury i musztra do utraty tchu
Ohydne jadło, ciało umęczone torturami
Bezwzględni strażnicy, psy wyrywające się do kąsania
Świerzb, wszawica, ropiejące rany
Katowanie, wywózki do pracy i egzekucje
Lampy z wieży oślepiające światłami
Wszystko takie nieludzkie
cierpienie,perfidie, kpiny, poniewierka
I nieraz strzał...
Który pozwalał przed tym uciec.
Ciężka praca, głód, znęcanie się nad nimi tortury i fatalne warunki sanitarne doprowadziły więźniów do wycieńczenia fizycznego co stanowiło przyczynę dużej śmiertelności.
Nie ma dokładnych danych, dokumentów, ale po skompletowaniu danych z różnych źródeł szacuje się że prze obóz na Błoniu przewinęło się kilkanaście tysięcy więźniów z czego ponad tysiąc postradało tutaj życie.Błonie były miejscem noszącym wszelkie cechy obozu zagłady, brakowało tylko krematorium.Hitlerowcy jednak i to planowali, zamierzali w Inowrocławiu lub jego okolicach zorganizować miejsce masowej zagłady.początkowo zamierzali umieścić piec krematoryjny w baraku przy ulicy Świętokrzyskiej, potem wybrali leżące nieco na uboczu, ale za to bliżej linii kolejowej- Leszczyce nad Notecią. W obiekcie przeznaczonym do zagłady ludzi mieściła się po wojnie odlewnia żeliwa. Na szczęście do końca okupacji Niemcy nie zdążyli zamontować tam śmiercionośnych urządzeń, dzięki temu na pewno udało się ocalić wiele istnień.
W obozie dokonał swego żywota m.in. Dr Józef Krzymiński, prezydent Inowrocławia w latach 1919- 1928, a jednym z więźniów był biskup włocławski( obecnie błogosławiony) Michał Kozal, przewieziony potem do Dachau.
To ocalałe pamiątki wykonane w obozie, w tym różaniec z chleba.
Byli więźniowie po latach.
Obelisk ustawiono w 1975 roku na miejscu, w którym podczas okupacji niemieckie Gestapo zorganizowało obóz pracy przymusowej w Inowrocławiu.
To miejsce po latach, tego nie można zapomnieć.
Inowrocławski pomnik martyrologii wspominający również Koncentracyjny hitlerowski Obóz na Błoniu.
"Natychmiast też Niemcy przystąpili do walki z polskością zarówno w sferze społeczno-politycznej jak i kulturalnej". Powinni za to wisieć, s...syny. Niestety, większość SS-manów dożyła tzw. spokojnej starości. Kronikarzu, nikt dzisiaj nie pamięta o tym miejscu. Prawie nikt. Ze smutkiem pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko ze obelisk upamietniajacy obuz blonie stoi nir w tym miejscu w ktorym zeczywiscie znajdowal sie oboz...A na miescu obozu znajduja sie domy maly krzyz ledwo zauwazalny....jesli tak wyglada pamiec po obozach koncentracyjnych przejsciowych czy tez pracy to po co taka pamiec!!!!! Stawiajmy tylko obeliski gdzie nam soe spodoba.....zbuzmy tez reszte takich miesc bo po co one????? W szkolach tez zapomnijmy pomijac ten temat jako slad historyczny i wszystkim pewnie bedzie sie wam zylo lepiej!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTYLKO NAPRAWDE BARDZO MI PRZYKRO ZE JAKO MIESZKANKA INOWROCLAWIA MUSZE SIE WYPOWIADAC W TAKI SPOSOB....TAM TAK SAMO ZGUNELI MOI PRADZIADKOWIE I BARDZO MI ORZYKRO ZE NA MIEJSCU WLASCIWYCH FUNDSMETOW OBOZU STOJA DOMY MIESZKALNE I NOKT Z TYM NIC NIE ZROBI BO TAK MUSI BYC
Hi there, its nice article about media print, we all know media is a enormous source
OdpowiedzUsuńof data.
Great blog here! Also your site loads up very fast!
OdpowiedzUsuńWhat host are you using? Can I get your affiliate link to your host?
I wish my web site loaded up as quickly as yours lol
Hi there, i read your blog occasionally and
OdpowiedzUsuńi own a similar one and i was just wondering if you get a
lot of spam responses? If so how do you prevent it, any plugin or anything you can recommend?
I get so much lately it's driving me crazy so any help is
very much appreciated.
Heyya i am ffor the ffirst time here. I found this board and I find It truly useful & it helped
OdpowiedzUsuńme outt much. I hope tto give something back and aid otheers
like you aided me.
mój dziadek ledwo przezyl w tym obozie
OdpowiedzUsuńMój dziadek został wywieziony do tego obozu z pracy. Pracował na kolei i kiedy zatrzymał się pociąg na dworcu PKP w Inowrocławiu, wiozący ludzi do obozu koncentracyjnego, podał im swoje śniadanie. Opowiadał o warunkach, jakie panowały w obozie na Błoniach, jak był zmuszany do skakania żabką wokół całego placu, do utraty przytomności. Nie zdążyli wywieźć go do obozu w Stutthofie.
UsuńWielu ludzi w tym obozie zginęło lub przeżyło gehennę......
UsuńMoja babcia- mając 10 lat! pracowała w domu u esesmana Williego Tetzlafa. Opowiadała wiele historii z obozu jak i z domu esesmana, gdzie to był przykładnym mężem i ojcem ( wychowywała także jego dzieci). Zawsze mówiła, że żony esesmanów, często były gorsze od ich samych. Żona Tetzlafa karała ją bijąc po plecach małym stolikiem. (Później kiedy już uciekali do Rzeszy, zostawiając cały dobytek w kamienicy przy obecnej ul. Ducha, babcia, mogąc cokolwiek zabrać rzeczy, które po nich pozostały, zabrała tylko…ten stolik.
OdpowiedzUsuńOpowiadała też historię o tym jak żona tego esesmana (już zapomniałam imię) w czasie wigilii posłała ją wieczorem, by zaniosła coś mężowi. Po drodze złapało ją gestapo, ona zaczęła się tłumaczyć, ale jej nie uwierzyli i odstawili ją do obozu- celem wyjaśnienia.
Trwało tam akurat coś na kształt esesmańskiej wigilii. Towarzystwo było już podpite i nikt nie chciał do niej wyjść. Kazali jej pójść przez ten plac do środka. Idąc przez ten plac bardzo płakała, gdyż była pewna, że zaraz z tyłu padnie strzał, bo cały czas do niej mierzyli z broni.
Jakież było jej zdziwienie, gdy wyszedł do niej Willi, mocno już pod wpływem i zaprosił ją do środka. Bardzo się ucieszył, że Irenszen (bo tak ją nazywał) przyszła do nich i polecił jej by śpiewała Niemcom kolędy. Babcia śpiewała po niemiecku
„Stille Nacht”, bardzo im się podobało i kazali jej zaśpiewać po polsku. Wiedziała, że tuż za ścianą są Polacy i śpiewała na całe gardło, tak głośno, że potem nie mogła mówić przez jakiś czas. Miała nadzieję, że ją usłyszą.
Esesman zadowolony z występów kazał jej zabrać ze stołu tyle jedzenia ile tylko udźwignie, dostała też torby z pomarańczami. Tetzlaf zwolnił ją z dalszej wigilijnej służby, napisał jakiś glejt (na wypadek gdyby po drodze znów zatrzymało ją gestapo), i polecił pójść prosto do domu, by mogła spędzić ten dzień z rodziną.
Babcia często wspominała, że to była niezapomniana wigilia.
Szanujmy wspomnienia i podawajmy je dalej.
Pozdrawiam wszystkich czytających.