panorama Inowrocławia

panorama Inowrocławia

poniedziałek, 3 maja 2021

3 maja- wspólnie czytamy "Koncert Jankiela"......

 


Dzisiaj, w dniu święta Konstytucji 3 Maja króciutki pościk w patriotycznym duchu, adekwatnym do tej daty.

Proponuję narodowe, a przynajmniej kronikarskie czytanie "Koncertu Jankiela" z "Pana Tadeusza", naszego wielkiego wieszcza Adama Mickiewicza.

Nie znam chyba stosowniejszego utworu do tej narodowej daty, więc proszę poczytajcie dzisiaj ze mną wsłuchując się w słowa poety......

 

Czytaj z kronikarzem lub odtwórz i posłuchaj....

 

Było cymbalistów wielu,

Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu

(Jankiel przez całą zimę nie wiedzieć gdzie bawił,

Teraz się nagle z głównym sztabem wojska zjawił).

Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencie

Nie wyrówna w biegłości, w guście i talencie.

Proszą, ażeby zagrał, podają cymbały,

Żyd wzbrania się, powiada, że ręce zgrubiały,

Odwykł od grania, nie śmie i panów się wstydzi;

Kłaniając się umyka; gdy to Zosia widzi,

Podbiega i na białej podaje mu dłoni

Drążki, którymi zwykle mistrz we struny dzwoni;

Drugą rączką po siwej brodzie starca głaska

I dygając: «Jankielu, mówi, jeśli łaska,

Wszak to me zaręczyny, zagrajże Jankielu,

Wszak nieraz przyrzekałeś grać na mym weselu!»

Jankiel nieźmiernie Zosię lubił, kiwnął brodą

Na znak, że nie odmawia; więc go w środek wiodą,

Podają krzesło, usiadł, cymbały przynoszą,

Kładą mu na kolanach, on patrzy z rozkoszą

I z dumą; jak weteran w służbę powołany,

Gdy wnuki ciężki jego miecz ciągną ze ściany,

Dziad śmieje się, choć miecza dawno nie miał w dłoni,

Lecz uczuł, że dłoń jeszcze nie zawiedzie broni.

Tymczasem dwaj uczniowie przy cymbałach klęczą,

Stroją na nowo struny i probując brzęczą;

Jankiel z przymrużonymi na poły oczyma

Milczy i nieruchome drążki w palcach trzyma.

Spuścił je, zrazu bijąc taktem tryumfalnym,

Potem gęściej siekł struny jak deszczem nawalnym,

Dziwią się wszyscy – lecz to była tylko proba,

Bo wnet przerwał i w górę podniosł drążki oba.

Znów gra: już drżą drążki tak lekkimi ruchy,

Jak gdyby zadzwoniło w strunę skrzydło muchy,

Wydając ciche, ledwie słyszalne brzęczenia.

Mistrz zawsze patrzył w niebo, czekając natchnienia.

Spójrzał z góry, instrument dumnym okiem zmierzył,

Wzniosł ręce, spuścił razem, w dwa drążki uderzył,

Zdumieli się słuchacze. – 

Razem ze strun wiela

Buchnął dźwięk, jakby cała janczarska kapela

Ozwała się z dzwonkami, z zelami, z bębenki.

Brzmi Polonez Trzeciego Maja! – Skoczne dźwięki

Radością oddychają, radością słuch poją,

Dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją – 

Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,

W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły

Po dniu Trzeciego Maja w ratuszowej sali

Zgodzonego z narodem króla fetowali;

Gdy przy tańcu śpiewano: «Wiwat Król kochany!

Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!»

Mistrz coraz takty nagli i tony natęża,

A wtem puścił fałszywy akord jak syk węża,

Jak zgrzyt żelaza po szkle – przejął wszystkich dreszczem

I wesołość pomięszał przeczuciem złowieszczem.

Zasmuceni, strwożeni, słuchacze zwątpili,

Czy instrument niestrojny? czy się muzyk myli?

Nie zmylił się mistrz taki! on umyślnie trąca

Wciąż tę zdradziecką strunę, melodyję zmąca,

Coraz głośniej targając akord rozdąsany,

Przeciwko zgodzie tonów skonfederowany;

Aż Klucznik pojął mistrza, zakrył ręką lica

I krzyknął: «Znam! znam głos ten! to jest  T a r g o w i c a!»

I wnet pękła ze świstem struna złowróżąca; 

Muzyk bieży do prymów, urywa takt, zmąca,

Porzuca prymy, bieży z drążkami do basów.

Słychać tysiące coraz głośniejszych hałasów,

Takt marszu, wojna, atak, szturm, słychać wystrzały,

Jęk dzieci, płacze matek. – Tak mistrz doskonały

Wydał okropność szturmu, że wieśniaczki drżały,

Przypominając sobie ze łzami boleści

R z e ź  P r a g i, którą znały z pieśni i z powieści,

Rade, że mistrz na koniec strunami wszystkiemi

Zagrzmiał, i głosy zdusił, jakby wbił do ziemi.

Ledwie słuchacze mieli czas wyjść z zadziwienia,

Znowu muzyka inna – znów zrazu brzęczenia

Lekkie i ciche, kilka cienkich strunek jęczy,

Jak kilka much, gdy z siatki wyrwą się pajęczéj.

Lecz strun coraz przybywa, już rozpierzchłe tony

Łączą się i akordów wiążą legijony,

I już w takt postępują zgodzonymi dźwięki,

Tworząc nutę żałosną tej sławnej piosenki

«O żołnierzu tułaczu, który borem, lasem

Idzie, z biedy i z głodu przymierając czasem,

Na koniec pada u nóg konika wiernego,

A konik nogą grzebie mogiłę dla niego».

Piosenka stara, wojsku polskiemu tak miła!

Poznali ją żołnierze, wiara się skupiła

Wkoło mistrza; słuchają, wspominają sobie,

Ów czas okropny, kiedy na Ojczyzny grobie

Zanucili tę piosnkę i poszli w kraj świata;

Przywodzą na myśl długie swej wędrówki lata,

Po lądach, morzach, piaskach gorących i mrozie,

Pośrodku obcych ludów, gdzie często w obozie

Cieszył ich i rozrzewniał ten śpiew narodowy.

Tak rozmyślając, smutnie pochylili głowy!

Ale je wnet podnieśli, bo mistrz tony wznosi,

Natęża, takty zmienia, coś innego głosi,

I znowu spójrzał z góry, okiem struny zmierzył,

Złączył ręce, oburącz w dwa drążki uderzył:

Uderzenie tak sztuczne, tak było potężne,

Że struny zadzwoniły jak trąby mosiężne

I z trąb znana piosenka ku niebu wionęła,

Marsz tryumfalny: Jeszcze Polska nie zginęła!...

«Marsz Dąbrowski do Polski!» – I wszyscy klasnęli,

I wszyscy «Marsz Dąbrowski!» chorem okrzyknęli!

Muzyk, jakby sam swojej dziwił się piosence,

Upuścił drążki z palców, podniosł w górę ręce,

Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona,

Powiewała poważnie broda podniesiona,

Na jagodach miał kręgi dziwnego rumieńca,

We wzroku, ducha pełnym, błyszczał żar młodzieńca,

Aż gdy na Dąbrowskiego starzec oczy zwrócił,

Zakrył rękami, spod rąk łez potok się rzucił:

«Jenerale, rzekł, ciebie długo Litwa nasza

Czekała – długo, jak my Żydzi Mesyjasza,

Ciebie prorokowali dawno między ludem

Śpiewaki, Ciebie niebo obwieściło cudem,

Żyj i wojuj, o Ty nasz!…» Mówiąc, ciągle szlochał,

Żyd poczciwy Ojczyznę jako Polak kochał!

Dąbrowski mu podawał rękę i dziękował,

On, czapkę zdjąwszy, wodza rękę ucałował.

 

Przy okazji przypomnę moje wiersze napisane kiedyś pod wpływem tych majowych przeżyć i emocji.....


Nauczmy się żyć wolnością

jednoczmy się nie tylko pod batem
szanujmy zdanie innych
na ziemi ojców i dziadów
pod Biało-Czerwoną
w kraju nad Wisłą i Odrą
w Ojczyźnie
będącej dla wszystkich Polaków matką
nauczmy się żyć wolnością
przygarnij wszystkie swoje dzieci Polsko.....
 

Wiara, kultura, tradycje
oblicze Jasnogórskiej Pani
wiersze, powieści,obrazy, rzeźby
pielgrzymki do Ostrej Bramy
Biało-czerwona, Orzeł
mowa ojców i dziadów
Mazurek ukochany
Chopin, Moniuszko
pieśni przez wieki śpiewane 
Ciało Chrystusa w procesjach niesione
wszystko to pozwalało przetrwać 
okupacje,zabory, niewole
dziedzictwo przodków
patriotyzmem zwane
opieka Maryi
przez naród ukoronowanej
korzenie wrośnięte
w ziemię nad Wisłą
czerpiące soki z takiego podłoża
dawały siłę by była niepodległa
wolna, niezwyciężona
przewracane ukradkiem
wieszczów stronice
za nic więzienia, obozy, katorgi
na miedzach pośród wierzb i grusz 
krzyże i kaplice
Wiara i Patriotyzm to wielka siła
zapamiętajmy to na wieki
dzięki niej naród i państwo
  nigdy nie umiera.


 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za opinie! Zachęcam do zapoznania się z pozostałą zawartością strony oraz dyskusji na poruszane tematy. Zapraszam ponownie!